zwał jak zwał ...
Stanęła nad przepaścią.
Zamknęła oczy.
Oddała się ciszy, zapachom które docierały do niej
oraz wietrzykowi.
On muskał delikatnie każdy kawałek jej ciała i ubrania.
Próbowała wejść w nicość, by nic nie czuć.
Próbowała oszukać zmysły i wyobrazić sobie, że jest sama.
Próbowała zatrzymać czas i poczuć, że już nic jej nie grozi.
Udało się !
Zamknęła wszystkie zmysły.
Już nie czuła niczego, nie słyszała hałasów.
Serce biło spokojnie a na twarzy namalował się uśmiech.
Stała spokojnie, rozłożyła ręce.
Wyglądała jakby chciała wzbić się w powietrze.
Zrobiła niewielki krok do przodu.
Ona, jej ciało już dawno zapomnieli że są nad przepaścią.
Runęła w dół!
Spadała szybko, ale oczu nie otworzyła.
Uderzała ciągle w brzegi skał rękoma
raz lewą, raz prawą.
W końcu poczuła ból fizyczny
Ból który rozrywał jej ciało na strzępy.
Pomyślała - co za ulga!
Ciało jej toczyło się dalej w dół obijając
To o kamienie, to o drzewa.
Nadal nie otworzyła oczu.
Czuła ciepło i intensywny puls,
Gdy z rozdartych dłoni i nóg sączyła się krew.
Czy tak wygląda śmierć?
Ktoś ze świadków zadzwonił pod 112
i pędem podbiegł sprawdzić jej stan.
A ona ...?
Ona leżała z oczyma nadal zamkniętymi
i lekkim uśmiechem na twarzy.
Zemdlała? ... Czy przeżyła?
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz